Nasz zespół redakcyjny:

Zuzia Adamiec

Łukasz Gawlik

Bartek Kubicki

Amelia Majda

Kasia Pogoda

Natalia Szypuła

Artur Zieliński

Kamil Bublij

Konrad Wróbel

Opieka merytoryczna:

Iwona Zarzycka

Ewa Prus

"Kot Bob i ja" - recenzja

Hej, nazywam się Anu.

     Dziś pojawi się recenzja filmu pod tytułem: „Kot Bob i ja” z 2016 roku (w Polsce pojawił się w 2017). Jest to wzruszająca historia o pewnym narkomanie na odwyku oraz jego kocie, Bobie. Film  został nakręcony na podstawie książki. Cała historia jest oparta na autentycznych wydarzeniach.
     A jak się zaczęła ta historia? James Bowen, główny bohater, staczał się na dno. Leczył się z uzależnienia od narkotyków, mieszkał w małym mieszkania i był na metadonie (zastępczy narkotyk, używany podczas leczenia uzależnień), a jego jedynym środkiem utrzymania było muzykowanie z gitarą na ulicy. Pewnego dnia, na swojej wycieraczce zauważył  rudego kocura. James  nie był w najlepszej sytuacji życiowej. Nic dziwnego, że bał się wziąć odpowiedzialność za żywe stworzenie. Ale zrobił to, a jego życie zmieniło się o 180 stopni. Nazwał kocura Bob i zajął się nim.
     To, co teraz napisałam, wydarzyło się naprawdę. Film trochę odbiega od książki, jak i rzeczywistości. Mimo to cieszył się sporym zainteresowaniem i podobał się widzom. Oczywiście pojawiają się negatywne komentarze, ale mimo wszystko film warto zobaczyć, a książkę przeczytać.
     Osobiście uważam, że  ekranizacja jest świetna, gra aktorów pełna zaangażowania i pasji, a muzyka ujmująca oraz pasująca do każdego momentu. W roli kota Boba występuje prawdziwy kot Bob. Filmiki z czasów, gdy James muzykował ze swoim kotem, można znaleźć na youtubie, wpisując frazę:
„A street cat named Bob”.

Julia Obrączka

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zwyczajni - (nie)zwyczajni Julia Hoszek i Marta Skiba

Dzień Przyjaciela w naszej szkole

Absolwenci z pasją - Michał Salwin